Przyznam się Wam: byłam już niemal pewna, że nastał kres mojego blogowania.
Przyczyna? Ta główna prozaiczna- czas wolny rozmiarów mikroskopijnych...
Nie bez znaczenia jest także fakt, że inna moja pasja wzięła górę nad wszystkim i to ją zgłębiam teraz w każdym wolnym momencie, który raczy mnie odnaleźć. Mowa o fotografii dziecięcej. Studyjnej ;) Zawsze chciałam to robić i chcę, aby to był teraz TEN czas. Ciągle trenuję, bo fotografia studyjna do łatwych nie należy ;)
Chciałam przy okazji podziękować Wam, za wszystkie lajki i te serdeczne "dyskusje" na mailach :)
Nie wiem, czy znacie to uczucie, kiedy tacy wirtualni przyjaciele potrafią dodać większych skrzydeł niż te realne istoty dookoła? Dla mnie bezcenne! Dające kopa motywacji i wiarę w swoje - czasem kulejące jeszcze - umiejętności. Dziękuję Wam ogroooomnie! :********
Dlatego też postanowiłam wpaść chociaż na chwilkę, aby nie zmarnować tych wszystkich - no, wieloletnich można by już rzec - znajomości.
W związku z powyższym kompletuję "gadżety" sesyjne, które poza sesjami zdobią także mój dom.
Jakiś czas temu udało mi się kupić coś, o czym marzyłam już dawno, a mianowicie bardzo stary wózek dla lalek . Jest w idealnym wręcz stanie i...zakochałam się w nim:
U mnie opcja z misiami:)
Dom dekoruję ostatnio tylko drobiazgami, doszywając nowe poduchy czy zmieniając tekstylia.
Muszę Wam koniecznie pokazać co zawładnęło moim sercem i spotykamy się teraz kilka razy dziennie ;) choćby przy śniadaniu.
Mowa o lnianej serwetce w kolorze pudrowego różu. Uwielbiam...
Przyczyna? Ta główna prozaiczna- czas wolny rozmiarów mikroskopijnych...
Nie bez znaczenia jest także fakt, że inna moja pasja wzięła górę nad wszystkim i to ją zgłębiam teraz w każdym wolnym momencie, który raczy mnie odnaleźć. Mowa o fotografii dziecięcej. Studyjnej ;) Zawsze chciałam to robić i chcę, aby to był teraz TEN czas. Ciągle trenuję, bo fotografia studyjna do łatwych nie należy ;)
Chciałam przy okazji podziękować Wam, za wszystkie lajki i te serdeczne "dyskusje" na mailach :)
Nie wiem, czy znacie to uczucie, kiedy tacy wirtualni przyjaciele potrafią dodać większych skrzydeł niż te realne istoty dookoła? Dla mnie bezcenne! Dające kopa motywacji i wiarę w swoje - czasem kulejące jeszcze - umiejętności. Dziękuję Wam ogroooomnie! :********
Dlatego też postanowiłam wpaść chociaż na chwilkę, aby nie zmarnować tych wszystkich - no, wieloletnich można by już rzec - znajomości.
W związku z powyższym kompletuję "gadżety" sesyjne, które poza sesjami zdobią także mój dom.
Jakiś czas temu udało mi się kupić coś, o czym marzyłam już dawno, a mianowicie bardzo stary wózek dla lalek . Jest w idealnym wręcz stanie i...zakochałam się w nim:
U mnie opcja z misiami:)
W przesyłce znalazłam jeszcze małego, ale jakże trafionego gratisa :))
Porcelanową, wiekową lalkę...
Oprócz gadżetów większych gabarytowo, gromadzę różne opaski na główki niemowlęce, których to szycie i wymyślanie stało się całkiem fajny zajęciem:
Jedna z nich, oczywiście w klimatach retro, nie umiem już inaczej ;))
A to już czepek, który uszyłam kilka dni temu na potrzeby sesji :
Po resztę odsyłam na www.annatrochanowska.pl
Jeśli się komuś spodobają moje zdjęcia, uśmiecham się po "lajka" ;)
*********
Muszę Wam koniecznie pokazać co zawładnęło moim sercem i spotykamy się teraz kilka razy dziennie ;) choćby przy śniadaniu.
Mowa o lnianej serwetce w kolorze pudrowego różu. Uwielbiam...
Tym smacznym akcentem kończę na dzisiaj, a skradzioną chwilkę może uda mi się jeszcze o moment przedłużyć, racząc się jesiennym słońcem...
Pozdrawiam, do następnego razu!