piątek, 15 kwietnia 2011

Poduszki do sypialni...

Istnieje kilka sposobów na poprawienie sobie humoru...
Dla mnie to oddanie się choć na chwilę pracy twórczej; uszycie czegoś, wymalowanie lub choćby jazda figurowa z meblami.
Oto ostatnie efekty chwilowego spadku nastroju . Tym razem uszyłam poduszki do sypialni. Łóżko już od dawna prosiło się o takowe.
Planuję jeszcze doszyć dwie większe i może ze dwa wałki. Ale to innym razem.



...aż chciałoby się uciąć teraz małą drzemkę...



...ale skoro możliwości na drzemkę "niet", pozostaje chwila odpoczynku przy herbatce ze świeżym liściem mięty...równie miła i  łaskawa dla ducha.



c.d.n.

Pozdrowienia!

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Skrzynka na gazety.



Uwielbiam nadawać przedmiotom nowe życie. A im bardziej one zdezelowane i w stanie beznadziejnym tym lepiej.
Ze względu na długie przerwy w dostawie tzw. "czasu wolnego", siłą rzeczy wybieram ( na razie) raczej przedmioty małe gabarytowo, a to dlatego by zdążyć zacząć i ukończyć swoje " dzieło" w trakcie jednej , krótkiej, południowej drzemki mojego syncia.
Tym razem "odświeżyłam" starą, zwykłą skrzynkę. Zamiast być nieużyteczną służy mi teraz jako pojemnik na gazety...wnętrzarskie oczywiście.


Rachu- ciachu i ...



Mała rzecz a cieszy! ;)

Od jakiegoś czasu przymierzałam się do zaadaptowania naszego tzw. pokoju prasowalniczego ;)
Takie pomieszczenie w domu jest (było ) oczywiście dość przydatne, ale przecież muszę też dać gdzieś upust moim pomysłom , kłębiącym się nieznośnie w głowie!! wybór był więc jasny...i jedyny.
Tak więc, w wolnych chwilach zamykam się teraz w tymże pokoju z białą farbą i pędzlem i maluję co się da.
Chcę stworzyć taki mój "priv. room"... moje książki, moje bibeloty, moje płyty i moje- szeroko pojęte- rękodzieło....mój świat.
 Skrzynka na gazety stanęła właśnie w tym " Moim Nowym Pokoju".
Przytargałam także niedawno sosnowy regał, któremu też się dostało. Jednak w tej "robocie" towarzyszył mi już ( zbyt wcześnie tym razem przebudzony) półtoraroczny Syn. Zafascynowany pędzlami i czynnościami mamy, domagał się swoich narzędzi pracy. Dostał więc kolejno: suchy pędzel, świeczkę i papier ścierny. No i wymalowaliśmy sobie taki shabby-chicowy regał.


W poczekalni stoją już ( a raczej leżą) półka, którą wyszperałam na a. i lekkie krzesełko .
Ale to już muszą poczekać do jutrzejszej drzemki mojego księciunia...
Dzisiejsza moja "święta godzina" właśnie dobiega końca...
A zwiastują to radosne odgłosy dochodzące z dziecinnego pokoju ...


Dziękuję wszystkim podczytywaczkom ( i podczytywaczom ;)) za przemiłe komentarze i zostawiane ślady swojej obecności na moim blogu. Uwielbiam zaglądać i do Was ,ciesząc oko Waszymi zdjęciami i duszę Waszymi pięknymi opisami rzeczywistości :)
Pozdrawiam gorrrąco! 
:)

wtorek, 5 kwietnia 2011

Pierwsze pisanki...


Do Świąt Wielkanocnych zostało jeszcze trochę czasu. Jednak o wiosenno-świąteczny wystrój kawiarni czas zadbać już teraz. Bratki, stokrotki i szafiry pysznią się na wejściowym oknie już od pierwszych słonecznych dni. Stoliki z poduchami wystawione przed lokal, weranda wewnętrzna - choć jeszcze nie w pełni ukwiecona - oficjalnie otwarta! Fontanna podłączona, pierwsze ptaki już nań przysiadają, mocząc swoje dzióbki w zimnej wodzie. Doniczki i doniczuszki powystawiane, aranżacje jeszcze nie ostateczne, ale już coś tam się dzieje.
To  mój ulubiony okres w kawiarni. Właśnie się zaczyna i trwa do pierwszych jesiennych dni, kiedy to z bólem serca zamykamy naszą bajkową werandę.
Teraz jednak mam pełne pole do popisu! Czas zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Uwielbiam znosić cały ten arsenał ogrodnika : ziemię do kwiatów, konewki, przeróżne kwiaty do wsadzenia, łopatki itp.
Dziś pogoda deszczowa, więc skupiam się na dekoracjach wewnętrznych.
Na sufitowych słomianych krańcach pozawieszałam przepiórcze jaja przystrojone w białe kokardy ( zdjęcia chwilowo brak ) , a na stoliki zrobiłam właśnie takie niby-pisanki.

Potrzebne mi były:



Spodobał mi się tylko jeden motyw na serwetkach, więc trochę się nawycinałam;)
Przyznam, że przez to oklejanie okazało się pracochłonne...tym bardziej, że do wykonania miałam kilkanaście takich "cafe-pisanek", w końcu ozdoby muszą pojawić się na wszystkich stolikach...
Dawno nie decoupagowałam, więc trochę powróciłam do dawnych metod zdobienia.






Bose nogi na sianie...bezcenne!

C.d.n...............

:*